Expekt App Download

Expekt bonus

Newsweek Polska

  • Subskrypcja Newsweek
  • Prenumerata Newsweek
  • Newsweek Learning English
  • Kupony rabatowe
  • 107. adams 28.02.2008 ⌚ 20:15

Ci co włączyli niskie ceny (i Ewelinę Lisowską)

Miłosz Węglewski

Rodzina ze Złotowa podbija rynek RTV/AGD i promuje swą sieć gwiazdami popkultury. Ale sama kryje się w cieniu

Fot.: YouTube / BRAK

Podziel się

  • Podziel się
  • Tweetnij
  • Skomentuj

Ufff. Można wreszcie spokojnie oglądać telewizję, bez obaw że za chwilę w bloku reklamowym piosenkarka Ewelina Lisowska znów wrzaśnie „włączamy niskie ceny”. Krzykliwe spoty sieci elektromarketów Media Expert z Lisowską pojawiły się w drugiej połowie grudnia – na różnych kanałach TV, często 2-3 krotnie w jednym bloku reklamowym. W sumie wyemitowano je blisko 25 tysięcy razy, co sporej części rodaków zepsuło świąteczny nastrój.

Hejt i hajs

Świadczy o tym wzbierająca w okresie Świąt w internecie fala hejtu, gdzie określenia tej reklamy mianem „irytująca”, „beznadziejna, „kretyńska” czy „totalne dno” należały do łagodniejszych. W sieci zaroiło się też od nawiązujących do spotu memów, m.in. z Chuckiem Norrisem i prezydentem Putinem. A na Facebooku powstały liczne fanpage – „Rzygam reklamą Media Expert” czy „Stop reklamie z Lisowską”, zbierając w sumie ponad 60 tysięcy lajków.

Do tej zbiorowej histerii odniosła się sama Lisowska, pisząc na Twitterze: „Stałam się wielkim problemem narodowym. Ludzie, wyłączcie te telewizory. Są Święta!” W jej obronie, jako jeden z nielicznych, stanął Donatan, znany głównie jako twórca przeboju disco-polo „My Słowianie”. Mówiąc w swoim stylu o „siedzącej przez cały dzień przed telewizorami i narzekającej bandzie frustratów” , którzy „na taki hajs jaki zarobiła Ewelina mogą tylko popatrzeć grając w Eurobiznes”.

Nie wiemy, ile za tę kampanię reklamową dostała Lisowska. Można dywagować, że pewnie nie więcej niż Doda, która była twarzą tej sieci w poprzednich latach. Na pierwszej, „nagiej” kampanii w 2012 roku zarobiła ponoć prawie milion złotych. Na kolejnej już kilkakrotnie mniej – na rynku mówiono o niespełna 200 tys. zł – i niewykluczone, że fiasko starań o podbicie stawki przesądziło o końcu współpracy z Dodą.

Jej miejsce zajęła nowa gwiazda i celebrytka – Ewelina Lisowska, 23-letnia wokalistka, której drogę do kariery otworzył udział w TVN-owskich talent show „Mam Talent” i „X-Factor”, a popularność ugruntował głośny przebój sprzed dwóch lat „W stronę słońca” (na którego nutę śpiewa zresztą w spotach Media Expert).

Miliony na kampanię

Jej gaża to jednak drobny ułamek kosztów nowej kampanii Media Expert. W samej firmie nic o nich nie powiedzą. Fachowcy z branży reklamy i marketingu szacują jednak, że grudniowe spoty w telewizji oraz mniej już intensywne reklamy z przełomu roku pod hasłem „Czyszczenie magazynów” mogły kosztować, uwzględniając nawet pokaźne rabaty u nadawców, kilkanaście milionów złotych (Lubisz reklamy, czy nie? Wszystko jedno – wkrótce znikną [WYWIAD]>>>)

Jeśli opierać się na danych monitorującej rynek telewizyjny firmy Nielsen, takich pieniędzy na reklamę nad Wisłą nie wydali w tym okresie nawet tacy potentaci jak Orange, Tesco, Lidl czy Coca Cola. A przecież Lisowska „włączała niskie ceny” i „czyściła magazyny” także w reklamach w radio i na portalach internetowych.

Większość ekspertów od marketingu, takich jak prof. Andrzej Falkowski z warszawskiej Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, sceptycznie jednak ocenia skuteczność tak intensywnej i agresywnej kampanii. Mówią, że zamiast przyciągnąć do sieci nowych klientów może zrazić wielu dotychczasowych, i że to w dużej mierze wyrzucanie pieniędzy w błoto.

Przypomina się też równie mocną, wręcz nachalną kampanię sprzed dwóch lat znanej sieci Avans, też sprzedającej głównie elektronikę użytkową i AGD. Jej twarzą był Michał Wiśniewski, lider grupy Ich Troje, który z ogniście czerwoną czupryną, grymasem złości na obliczu i młotem w rękach grzmiał o „rewolucyjnie niskich cenach”.

Ale pokrzykiwania Wiśniewskiego okazały się łabędzim śpiewem tej sieci marketów. Kilkanaście miesięcy później zarządzająca nią grupa Domex dostała zadyszki, straciła płynność finansową, a banki odmówiły jej dalszych kredytów. Właścicielom, rodzinie Tomalów z Sandomierza, pozostało ogłoszenie upadłości.

Od ponad pół roku syndyk szuka chętnych na zakup około 100 działających jeszcze sklepów Avans. – Przyznaję, że rozpatrywaliśmy przejęcie znacznej części majątku upadłej spółki. Ale poprzestaliśmy na przejęciu sześciu elektromarketów Avans, tych na których najbardziej nam zależało. Mamy już na to zgodę UOKiK – mówi Michał Mystkowski, rzecznik Media Expert.

Biznes pani Teresy

Czy sieć nie przesadza z ekspansją i kosztowną ofensywą marketingową? Zobaczymy. Na razie idzie jak burza. – Tylko w zeszłym roku powiększyliśmy sieć handlową o niemal 80 elektromarketów. I chcemy utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju. W pierwszym kwartale powinniśmy mieć 20-30 nowych lokalizacji. Ale decyzje o nich podejmujemy rozsądnie, bez gwałtownych ruchów i bez zbędnego ryzyka – przekonuje Mystkowski.

Sieć ma już ponad 320 salonów sprzedaży, głównie w mniejszych miastach, i należy do ścisłej czołówki na rynku. Obroty? Tajemnica handlowa. Eksperci szacują je na 2,5-3 mld zł rocznie. Wyraźnie większe ma nad Wisłą tylko niemiecka Media-Saturn Group, z sieciami Media Markt i Saturn. To największy na kontynencie dystrybutor sprzętu RTV, AGD i IT, obecny w 15 krajach, gdzie ma łączne przychody rzędu 20 mld euro.

Spółka TERG z kilkunastotysięcznego Złotowa w Wielkopolsce, do której należy zdecydowana większość (ok. 250) sklepów sieci Media Expert, wygląda przy niemieckim koncernie jak biblijny Dawid przy Goliacie. I tak jak on, nie czuje przed gigantem żadnego respektu.

To rdzennie polski, rodzinny biznes, rozwijany od początków naszej transformacji. Firmę stworzyła Teresa Grzebita (stąd nazwa TERG), 64-letnia dziś przedsiębiorczyni, bo określenie businesswoman nie bardzo do niej pasuje. To kobieta skromna, ciepła, a nade wszystko dyskretna. Im bardziej rozrastała się jej firma, tym bardziej chroniła prywatność własną i rodziny. Publicznych wypowiedzi o biznesie też unikała zawsze jak ognia. Jeśli już to mówiła raczej o swej stworzonej kilka lat temu fundacji „Włącz się”, wspierającej dzieci z biednych rodzin, zwłaszcza chore, a także szkoły i domy dziecka.

Dziś na rozmowę z Teresą Grzebita tym bardziej nie ma szans. Chodzą słuchy, że ze względu na stan zdrowia wycofała się już z czynnego zarządzania firmą. Przekazała stery synom – czterdziestolatkom Maciejowi i Markowi. Ten ostatni jest prezesem spółki TERG, prawie tak samo dyskretnym jak mama.

Nieznani potentaci

Nic dziwnego, że nawet w złotowskim mateczniku są mało znani, zwłaszcza z działalności biznesowej. Lokalne media wśród najbardziej znanych mieszkańców lub osób pochodzących ze Złotowa wymieniają śp. Marię Kaczyńską, która mieszkała tu w młodości oraz aktora Janusza Zakrzeńskiego, „etatowego Piłsudskiego”, który także zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. A wśród młodych piłkarza Jakuba Wawrzyniaka, wychowanka Sparty Złotów, potem w Widzewie i Legii, jednego z filarów obrony podczas niedawnego historycznego triumfu biało-czerwonych w meczu z Niemcami. No i Julię Kuczyńską, blogerkę modową znaną jako Maffashion, która dwa lata temu została wielkim odkryciem polskiego internetu.

A Teresa Grzebita i jej synowie? – Znam i cenię tę rodzinę, mamy też wspólnych znajomych. Ale niewielu ludzi w naszym regionie ma świadomość skali prowadzonego przez nich biznesu – mówi Piotr Lach, wójt gminy Złotów. Faktycznie, nawet w sąsiedniej Chodzieży są prawie tak samo nieznani jak w Warszawie. – Niewiele mogę o nich powiedzieć. A ta ich firma jak się nazywa?- pyta Julian Hermaszczuk, starosta powiatu chodzieskiego. – TERG i Media Expert? No tak, przypominam sobie, jakiś czas temu przekazali kilka telewizorów dla naszego Domu Dziecka w Szamocinie. Ale nie kojarzyłem, że to biznes tej rodziny – dodaje.

Teresa Grzebita zaczynała na początku lat 90. – Firma TERG nie różniła się od podobnych przedsięwzięć, powstających w pierwszym okresie transformacji, po uwolnieniu potencjału polskiej przedsiębiorczości. Początkowo magazynem jej towarów były prywatne garaże – mówi „Newsweekowi” prezes Marek Grzebita.

Pierwsze trzy sklepy otworzyli w Złotowie, Wałczu i Człuchowie, potem kilka w Pile. Zaczynali od tzw. małego AGD (żelazka, miksery, czajniki), ale szybko wprowadzili sprzęt RTV, głównie znanych marek. – W połowie lat 90. TERG działał już w trzech województwach. A w momencie utworzenia spółka Media Expert zarządzała kilkunastoma sklepami – dodaje prezes Grzebita. To było dla nich przekroczeniem biznesowego Rubikonu.

Nasi górą

Sieć Media Expert, która powstała w 2002 roku, nie była tylko ich dzieckiem. Stworzyło ją kilka spółek i biznesmenów z tej branży, z różnych zakątków kraju. Połączyli siły, aby obniżyć koszty działania i zaopatrzenia w towar, a tym samym skuteczniej walczyć na coraz trudniejszym, ale i szybko rosnącym rynku RTV/AGD, który dziś wart jest ponad 23 mld zł rocznie.

To zresztą rynek nietypowy jak na Polskę. O ile bowiem w handlu artykułami spożywczymi i chemią gospodarczą prym wiodą zachodnie sieci hiper- i supermarketów oraz dyskontów (od Tesco, Auchan, Carrefour i Reala po Biedronkę i Lidla), to tu z zagranicznych spółek liczy się tylko niemiecki Media-Saturn. Nie udało się nawet brytyjskiemu gigantowi Dixons, który w połowie zeszłej dekady pojawił się nad Wisłą z siecią ElectroWorld, zapowiadając podbój rynku. Po paru latach schodził z niego z podkulonym ogonem.

Prym wiodą za to rodzime imperia handlowe, rozwijane od dwóch dekad przed rzutkich biznesmenów, takich jak warszawiacy Robert Kuczyński oraz Iwona i Waldemar Kuk. To oni stoją za siecią RTV EURO AGD, która ma ponad 200 salonów w centrach handlowych wielkich i mniejszych miast i obroty szacowane na ponad 3 mld zł. Na niewiele mniej ocenia się Neonet, sieć ponad 500 sklepów o trochę mniejszych gabarytach, którą stworzył Marek Majewski z Wrocławia. Do tej ekstraklasy kilka lat temu awansowała też sieć Media Expert.

Nie był to wcale spacerek. Bo interesy wspólników oraz ich wizje rozwoju sieci zaczęły się różnić. Do dziś wspólnikiem rodziny Grzebita pozostał tylko rzeszowski Astral, który ma około 70 marketów pod tym szyldem. Rozeszły się natomiast ich drogi ze wspomnianą rodziną Tomalów z Domexu, współzałożycielami sieci Media Expert. – To było ponoć dramatyczne rozstanie, jeden z większych konfliktów na tym rynku – mówi menedżer z branży RTV/AGD.

Doszło do niego po przejęciu przez firmę Tomalów w 2012 roku podupadającej sieci Avans. Bracia Arkadiusz i Sławomir Tomalowie postanowili rozwijać wspólne imperium handlowe właśnie pod tą marką. Rodzina Grzebitów nie zgodziła się. W końcu prawie 80 należących do Tomalów marketów Media Expert zmieniło szyld na Avans. Ale sny o odbudowie potęgi handlowej tej sieci rozwiały się po kilkunastu miesiącach, wraz z bankructwem Domexu.

Właściciele Media Expert szybko pozbierali się po tym „rozbiorze” sieci, mocno podkręcając tempo rozwoju. Rok temu wydawało się nawet, że jednym skokiem zdystansują krajową konkurencję, łącząc siły ze spółką AGD Market ze Śląska. Złożono nawet w UOKiK wspólny wniosek o zgodę na konsolidację biznesów.

Ostatecznie się jednak nie dogadali. – O niepowodzeniu zadecydowały różnice w podejściu do franczyzy jako modelu biznesowego – wyjaśnia Marek Śliwa, główny udziałowiec AGD Market, która zarządza obecnie około 250 sklepami pod szyldem MyCenter, w sporej części właśnie na zasadzie franczyzy.

Rodzina ze Złotowa woli opierać rozwój sieci na własnych sklepach. I otwiera jeden za drugim. Przede wszystkim w mniejszych i średnich miastach, do 200 tys. mieszkańców, bo te od początku były celem ekspansji Media Expert. – Bez wątpienia jesteśmy liderem na rynkach lokalnych – zapewnia rzecznik sieci.

Ale zaczęli też sondować rynek wielkich aglomeracji, otwierając sklepy w galeriach handlowych Krakowa, Poznania czy Wrocławia. Od dwóch lat mocno rozwijają sklep internetowy, bo sprzedaż w sieci to dziś najbardziej dynamiczny segment tego rynku. Wyszli też już poza tradycyjny asortyment AGD i elektroniki użytkowej. W Media Expert można już kupić np. sprzęt ogrodowy czy rowery. Fakt że głównie te tanie, marek Romet czy Arcus, po 500-700 zł. – Są swoistym dyskontem w tym segmencie rynku – mówią ludzie w branży.

Fakt, ich ceny należą do najniższych na rynku. Także dlatego, że od dwóch lat, jako jedyni w Polsce, są członkiem największej w Europie grupy zakupowej w segmencie elektroniki użytkowej, Euronics International, która skupia ponad 11 tysięcy sklepów w 30 krajach. – Z firmy rodzinnej staliśmy się korporacją, która może skutecznie rywalizować z najsilniejszymi, europejskimi sieciami handlowymi – mówi z dumą prezes Marek Grzebita.

Nowa potęga handlowa nad Wisłą? O ile nie przeliczą się z siłami i z pieniędzmi, zwłaszcza na reklamę z udziałem celebrytów.

Expekt online

Like this post? Please share to your friends: